Kuchnia japońska
Gdy kilka lat temu padał temat japońskiego jedzenia, myślałam, że kuchnia japońska to tylko: sushi, ryż i surowa ryba. To sushi bary królowały w Polsce, celebryci w brukowcach chwalili się ile tygodniowo wydają na bywanie w restauracjach azjatyckich, a ja po raz pierwszy w Krakowie spróbowałam wasabi i marynowanego imbiru.
W Londynie odkryłam ramen i przepadłam. Ten essencjonalny bulion, ichniejszy rosół mnie pochłonął. Na świecie robi teraz większą karierę, niż sushi.
Miesiąc temu spełniłam jedno z swoich największych kulinarnych marzeń i poleciałam do Japonii. Co tam jedzą w tej Japonii?
Nie znasz japońskiego? To nie problem. Przed każdą knajpą są ekspozycje z jedzeniem. Koniec z niespodziankami – przed zamówieniem już wiesz jak wygląda twój posiłek, więc kupujesz oczami. Menu jest tak zazwyczaj w języku angielskim.
W Japonii ekspozycje restauracji wzrosły do rangi sztuki. Atrapy jedzenia z wystawy są sprzedawane w specjalnych sklepach, wykonywane na zamówienie. W Tokio jest specjalna dzielnica gastronomiczna, gdzie są całe rzędy sklepów z takimi rekwizytami.
Ramen
Ramen to zupa japońska, z różnymi dodatkami warzywnymi, mięsem i jajkiem. W Japonii ramen można zjeść praktycznie wszędzie, ale można trafić na lepszy i gorszy. Tu sprawdza się stara zasada wybierania knajp – warto wybierać miejsca, gdzie je dużo miejscowych ludzi. Oni wiedzą gdzie jest smacznie. Pustych lokali unikać. Często w miejscach w którym jedliśmy były otwarte kuchnie. Można było nie tylko obserwować pracę kucharza, ale i OGROMNE gary w których gotował się ramen.
Sztuka przygotowania ramenu jest trudna, dobry bulion gotuje się po kilkanaście, kilkadziesiąt godzin. Ważny jest też dobry makaron, najlepiej ręcznie robiony, al dente i sprężysty. Noodle z ramenu wypada wciągać. To co nie przystoi przy stole w Polsce, w Japonii jest oznaką tego, że smakuje.
Sashimi
Sashimi to surowe ryby. W Japonii często przygotowane na oczach klienta, ryby są zabijane na miejscu, krojone w kostkę lub płatki i podawane na ryżu, z dodatkiem wasabi i sosu sojowego.
We wszystkich przewodnikach turystycznych zachęcają do odwiedzenia targu rybnego Tsukiji w Tokio. To największy na świecie targ rybny. Tam, bladym świtem, można zobaczyć aukcję trzystukilogramowych tuńczyków i zjeść najświeższe ryby. Wstaliśmy o 5 rano, by się tam wybrać – zjedliśmy świeżego tuńczyka, łososia i kawior. Sama przyjemność nie należała do tańszych, bo za jedną miskę zapłaciliśmy ponad 100 zł, ale to jedne z najdziwniejszych i najlepszych śniadań w moim życiu.
Okonomiyaki
To naleśnik-placek składający się z różnych składników. Wywodzi się z okolic Hiroszimy, gdzie mieliśmy go okazję po raz pierwszy spróbować. Pani przygotowała go na rozgrzanej blasze, która służyła jednocześnie do serwowania posiłku.
Najbardziej popularne okonomiyaki składają się z podsmażonego makaronu, kapusty i owoców morza. Takie też jedliśmy.
Bento
Po całej Japonii jeżdzą shinkanseny, super szybkie pociągi. Każdy podróżny ma przygotowany na drogę śliczne drewniane pudełeczko, w którym można znaleźć takie cuda jak marynowane warzywa, czy świeże kawałki ryby. Te szczelne pudełko jest do kupienia na wszystkich dworcach w Japonii, jak i sklepach spożywczach.
W naszą pierwszą podróż kolejową nie zaopatrzyliśmy się w bento i zazdrością obserwowałam starszego pana obok nas. Przez pół podróży towarzyszyło mu małe pudełeczko, które czekało na swoją porę. Pan w końcu delikatnie wyciągnał pudełeczko, nie śpiesząc się rozwinął sznurek, umył ręcę chusteczką dołączoną do zestawu i w końcu otworzył wieko pudełeczka. A w środku były same pyszne rzeczy, poukładane w małych przegródkach, czasami w mini papilotkach. Cena bento to ok. 1000 yenów za set, w przeliczeniu to ok. 33 zł za pudełko.
Bento to również posiłek przygotowany w domu, w formie pojedynczej porcji, na wynos. Jest spożywany podczas lunchu. Japończycy przywiązują dużą wagę do estetycznej aranżacji ich posiłku, dlatego bento wygląda tak dobrze, że czasami było żal mi je jeść.
Sushi set
To zestawy sushi na zdjęciu kupiliśmy w supermarkecie, gdzie wybór jest ogromny. To dobra alternatywa na szybkie śniadanie czy lunch, szczególnie gdy chleba i owoców tam mało. No, ale przyjechaliśmy do Japonii nie po to, by jeść tosty na śniadanie, tylko by spróbować kuchni japońskiej.
Sushi sety są też dość tanie – ceny wahają się od kilku do kilkunastu złotych za set.
Słodycze
Strzeżcie mnie od japońskich słodyczy, bo całkowicie przepadłam. W sklepach jest tyle nowości, co dla takiego łasucha jak ja jest torturą – chciałam spróbować wszystkiego, a musiałam się ograniczać, bo nie dałabym rady wszystkiego zjeść. Oreo z zieloną herbatą, kit katy o smaku wasabi, lody z czarnym sezamem…
Najtańsze było oreo z zieloną herbatą – kupione w sklepie Daiso, wszystko po 100 yenów (3,3 zł), a najdroższe kit katy z wasabi, ok. 750 yenów, ok. 25 zł za opakowanie.
Ulubiona restauracja
Japończycy uwielbiają turystów. Mimo swojego dystansu i lekkiej zachowawczości, po złamaniu pierwszych lodów i nawiązaniu kontaktu są bardzo entuzjastyczni. Cieszą się z faktu, że ktoś przyleciał z daleka, by poznać ich kraj. Ich radosne przygotowania na każde zdanie z naszych ust "ooo" i aaaa", są tego potwierdzeniem.
Ten ostatni punkt jest bonusowy – gdyby ktoś kiedyś był w Tokio, to polecamy się wybrać tu – widok ze street view nie zachęca, ale uwierzcie, że warto. Żałuję, że nie możemy jeść tam codziennie. Chociaż gdzieś przeczytałam, że obcokrajowcy zamieszkujący na stałe w Japonii tracą swój status "turysty" i nie są już tak przychylnie traktowani.
W naszej ulubionej knajpie z naszym ulubionym kucharzem. 3 dni z rzędu jedliśmy u tego Pana makaron i noodle, dostawaliśmy liściki po japońsku i darmowe sake.
Pingback: 10 rzeczy, które mnie zdziwiły w Japonii. - Zakulisowo.pl()
Pingback: Czy Japonia jest droga? - Zakulisowo.pl()